Ach… Beta. To stanowisko… zachwyca mnie. Spodobało mi się rozstawianie innych po kątach, obrzydzanie im życia, ale też „sprawiedliwa” według mojego regulaminu władza. Ha! Nikt mi nie podskoczy, prócz Alfy, lecz z nią mam sojusz… większy problem mam w tej nowej, która dołączyła… Forrás. Hmm… Albo poderwać, albo wyeliminować. Muszę sprawdzić, na co ją stać, jaka jest, a potem samo się potoczy… jakoś. Postanowiłem małej Forrás złożyć wizytę. Wszedłem do jej jaskini.
- Witam, witam! – warknąłem z chamskim uśmiechem. Chciałem ją nastraszyć, i pokazać kto tu rządzi. – Widzę, że już się rozgościłaś! – syknąłem. Wilczyca chciała coś powiedzieć, ale przykułem ją do ziemi, a potem zacząłem kontynuować mą przemowę; - Mi się nie przerywa, Panno Forrás. A więc jestem Betą watahy, Kaien. Miło mi poznać – zeskoczyłem z niej, i podałem waderze łapę, by mogła wstać. Złapała ją bez wahania.
- Nie boisz się mnie po moim wkroczeniu do akcji? – zdziwiłem się.
- Nie.
- Nie zrobiłem na ciebie najmniejszego wrażenia?!
- Nope.
- Nie wzbudziłem w tobie niepewności i strachu… - patrzyłem na waderę załamany.
- Nigdy – oznajmiła, patrząc na mnie tajemniczymi oczami. Czułem, że skrywa w sobie wiele tajemnic… - Dobra, spadam. – syknąłem i wyskoczyłem z jaskini, a potem schowałem się w krzakach. Wadera wyszła na spacer, więc ja szedłem za nią. W końcu wyłoniłem się zza drzewa, a potem skoczyłem na Forrás. Ta zrobiła unik i… ja wpadłem w błoto. Maź oblepiała mnie całego. Otrzepałem się, lecz moja sierść pozostała sklejona.
- Proszę, proszę, nasz pan Beta – uśmiechnęła się… dziwnie.
- No dalej, śmiej się, śmiej. Ale ja zawsze będę silniejszy! – wskoczyłem na nią z … uśmiechem. Nie wiedziałem, czemu czułem się szczęśliwy. Znalazłem swoje towarzystwo? Zaczęliśmy się ze śmiechem turlać. Nigdy nie czułem się lepiej!
<Forrás? >
311 słów
+ 15 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz